Żył sobie kiedyś kotek, który był przyjacielski, wesoły, śliczny i, chociaż tego nie zauważał, bardzo gruby.
Pewnego dnia, gdy na dworze pada deszcz, musiał zostać w domu. Przez cały ranek, dla zabicia czasu gonił swoje rodzeństwo.
Gdy nadeszła pora obiadu, tata kazał usiąść wszystkim dzieciom przy stole i grzecznie wylizać do czysta miseczki.
Kotek grubasek natychmiast zajął swoje miejsce i z apetytem zabrał się do jedzenia. A inne kotki zaczęły narzekać.
„Posuń się! – powiedział jeden – Dla mnie nie ma już miejsca”.
„Au, siedzisz na moim ogonie” – pisnął inny.
Ale najgłośniej krzyczał najmniejszy: „Odejdź ty gruby kocurze, nie mogę dosięgnąć jedzenia”.
Kotek grubasek uciekł z domu. Długo biegał ulicą, aż w końcu schował się za żywopłotem. „Jestem gruby! Jestem tłusty! – westchnął. – I nikt mnie nie lubi”.
Wciągnął powietrze i spróbował wyglądać szczupło – ale skończyło się to czkawką.
Tymczasem zatroskany tata postanowił, że należy zorganizować wyprawę poszukiwawczą.
„Och, uwielbiam wyprawy!” – pisnął najmniejszy kotek.
Ale tato wyjaśnił z poważną miną: „Ta wyprawa nie ma nic wspólnego z wycieczką za miasto. Musimy odszukać waszego brata”.
I tak wyruszyli na poszukiwania. W końcu dotarli do żywopłotu, za którym ukrył się kotek grubasek. Ulicą przechodziła akurat nieznajoma kocica.
„Przepraszam, szukam mojego syna – powiedział tata. – Czy nie widziała go pani przypadkiem? Spróbuję go opisać.”
„O nie, tylko nie to” – pomyślał w ukryciu kotek. Nie chciał słuchać, jak bardzo jest gruby. Ale jego rodzina krzyczała tak głośno, że słyszał wszystko.
„Jest przyjacielski!”
„Jest wesoły!”
„Jest śliczny!”
„Jest silny!”
„Jest … - najmniejszy kotek zastanowił się. – Jest … milutki!”
„To prawda – uśmiechnął się tata. To jest bardzo szczególny kotek”.
Grubasek był zbyt zaskoczony, by się odezwać.
Nieznajoma powiedziała, że bardzo jej przykro, ale nie miała przyjemności spotkać takiego kotka.
„Coś takiego – westchnął tata. – Gdzie on może być?” I zrezygnowana rodzina wróciła do domu.
A dom bez kotka grubaska był pusty i przywitał ich smutną ciszą.
Nie trwała ona jednak długo.
Nagle wpadł bowiem kotek grubasek, który tymczasem postanowił wyjść z ukrycia.
„Jestem przyjacielski – oświadczył, przeskakując próg. – Jestem wesoły. Jestem śliczny. Jestem silny. Jestem milutki. Ale najbardziej ze wszystkiego – krzyknął, siadając do stołu – jestem głodny!